Przejdź do treści

Medytacja na I niedzielę Wielkiego Postu

MEDYTACJA w oparciu o obraz KUSZENIE ŚW. ANTONIEGO

Jan Wellens de Cock, Kuszenie św. Antoniego, po 1523, olej na desce, w zbiorach Muzeum Narodowego w Warszawie

Ewangelia Pierwszej Niedzieli Wielkiego Postu opowiada o kuszeniu, którego doznał Pan Jezus na pustyni, kiedy powrócił znad Jordanu. Diabeł wytoczył przeciw Niemu trzy potężne działa, które Syn Boży kolejno zniweczył.

Podobnie jak nasz Mistrz, jak liczni pustelnicy, jako chrześcijanie mamy także okresy pustyni w swoim życiu. Jest to czas, kiedy jesteśmy poddani oczyszczeniu, różnym próbom, a zarazem szczególnie narażeni na różne pokusy, choć i na co dzień nas także nawiedzają.

Dzieł sztuki przedstawiających pustynię, kuszenie, ataki szatana – jest w malarstwie wiele. Oglądając je wracałam jednak kilkakrotnie do Vallensa*. Być może będzie miał on nam coś szczególnego do powiedzenia.

Niestety dostępna w Internecie reprodukcja jest niewielka; w oryginale także o rozmiarach 45×57 cm. Ale obraz znajduje się w Muzeum Narodowym w Warszawie, więc przy okazji można go obejrzeć.

Sądząc po widocznych w głębi, niedużej wielkości zabudowaniach, święty znajduje się w miejscu oddalonym od ludzi. Teren jest prawdopodobnie wysoko położony, skoro w oddali, na horyzoncie dostrzec możemy rozległą zatokę morską. Jeżeli nie jest to wyraźnie widoczne na obrazie, to tylko dlatego, że perspektywa u niektórych malarzy niderlandzkich nie była być może jeszcze w tym czasie tak poprawnie stosowana jak we Włoszech, gdzie kwitł już dojrzały renesans.

Św. Antoni pustelnik siedzi pod wielkim drzewem, trzymając przed sobą Biblię.  Na wprost niego, na drzewie umieszczony jest Krzyż, który chroni pustelnika przed główną (zdaje się) pokusą, którą jest piękna kobieta, siedząca na grzbiecie jakiegoś fantastycznego zwierza w wyzywającej pozie, trzymając w ręku trzyma złote naczynie.

„To personifikacja jednego z grzechów głównych – Luxurii czyli Nieczystości, z symbolicznym pucharem pożądania, w ujęciu podobnym do wyobrażeń Wielkiej Nierządnicy Babilonu z „Apokalipsy” świętego Jana”. (Hanna Benesz, kustosz sztuki niderlandzkiej).

Święty – zauważmy – bez nadmiernych gestykulacji, bez przerażenia,  s p o k o j n i e, wskazuje palcem na krzyż. Być może cytuje słowa Pisma Świętego, albo wzywa Imienia Pańskiego, jak głosi św. Paweł w dzisiejszym drugim czytaniu: „Każdy, kto wezwie Imienia Pańskiego, będzie zbawiony”. Rz 10, 13.

Ta pokusa jest poważna, groźna, ale przynajmniej rozpoznawalna, wyrazista.

A cóż się dzieje wokół i za plecami świętego? Jak się te drobne, ale jakże liczne g a d z i n y się tu zgromadziły. One żyją, stroszą się wysuwają jakieś wypustki; to są mniej widoczne, ale tym bardziej podstępne pokusy.
One (jak wszelkie inne) same w sobie nie są grzechem, ale ile zamieszania powodują!

I jakże łatwo im ulegamy. Może nawet dlatego, że nie wyglądają groźnie, a nawet robią wrażenie czegoś ciekawego, oryginalnego.

Wyobraźnia artysty miała wielkie pole do popisu! Wiele tu motywów fantazyjnych: najpierw jakieś osobliwe drzewo, w oddali dziwna skała. ….

A wokół?  Czegoż my tu nie widzimy: jakieś potworki przypominające nietoperze, ni to gady, ni to ptaki, stwory fantastyczne – bazyliszki itp. Dlaczego tak udziwnione stworzenia? Może artysta chciał nam uświadomić, że podpowiedzi złego ducha bywają różnorodne,  u r o z m a i c o n e. Mnogość pomysłów Złego po prostu. A pomiędzy nimi porzucona…. czaszka. To rekwizyt często spotykany w malarstwie już od wczesnego chrześcijaństwa. Apogeum jej występowania przypada na okres baroku i manieryzmu, kiedy to oglądać można nawet tańce szkieletów. Zawsze przypominała o śmierci, przemijaniu. Zastanawiać może jej obecność tutaj. Może chodziło artyście o to, że gdyby ktoś oglądający te stwory skupił się zbytnio na ich oryginalności – czaszka spełniła by rolę czerwonego światełka, stałaby się ostrzeżeniem. Przypomniałaby wtedy: człowiecze, nie zapomnij, że śmierć jest punktem odniesienia, perspektywą, którą powinieneś wziąć pod uwagę, kiedy poddajesz refleksji swoje życie.

Na koniec zwróćmy też uwagę na bogaty język malarski: głębokie, piękne kolory, które są przypisane technice olejnej, a farby te od niedawna dopiero wtedy stosowano, przynajmniej w Europie).

Na mnie właśnie m n o g o ś ć tych drobnych a zarazem dziwnych pokus zrobiła wrażenie!

Pokusy bywają przecież niekiedy ciekawe. Wydaje się nam, że pewne zajęcia, sprawy, przedmioty, słowa, nas ubogacają, a one – jeśli nie są przezwyciężane –  po prostu nas rozpraszają, kradną cenny czas, tracimy niepotrzebnie na nie energię, wchodzimy na niebezpieczne drogi, oddalamy się od Pana.

Św. Antoni wskazuje nam drogę: Słowo Boże, Krzyż Chrystusa, modlitwa, wyciszenie, od czasu do czasu przebywanie na łonie natury, która jest Bożym dziełem.

I ten właśnie wątek jest dla mnie wezwaniem w dzisiejszą Pierwszą Niedzielę Wielkiego Postu.

 *Jan Wellens de Cock (ur. ok. 1480 w Lejdzie, zm. w 1527 w Antwerpii) – niderlandzki malarz, rysownik. Malował niewielkie obrazki przedstawiające pustelników i świętych na tle krajobrazu ujętego z bliskiego punktu widzenia w stylu Hieronima Boscha. Był jednym z pierwszych jego naśladowców.