Przejdź do treści

Zmartwychwstały Chrystus w spotkaniu z Marią Magdaleną

O jakże wdzięczny był to temat dla malarzy różnych epok! Panował nawet pewien schemat w przedstawianiu tej iście teatralnej sceny: Maria Magdalena wyciągająca ręce do Chrystusa, a On w geście jakby tanecznym powstrzymujący ją, oddalający się.

Oto dwa przykłady, ale można by je mnożyć.

Noli me tangere (1440-44), Fra Angelico, Muzeum San Marco, Florencja
Chrystus ukazuje się Marii Magdalenie (1834), Aleksander Iwanow, Muzeum w Sankt Petersburgu

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

O Marii Magdalenie powstało też wiele książek i artykułów. Ciekawe refleksje snuje autorka dość wnikliwego opracowania pt. „Postać św. Marii Magdaleny w malarstwie”*. Według niej „ta ewangeliczna scena pełna jest niejasności. Dlaczego Jezus nie pozwala dotknąć się Magdalenie w ogrodzie, podczas gdy później pozwala na to jej i drugiej Marii: «One podeszły do Niego, objęły Go za nogi i oddały Mu pokłon» (Mt 28,9)”.

Maria Małgorzata Borek jest kolejną osobą, która zadaje sobie pytanie: „Jaka więc była Maria Magdalena? Czy była tylko owładniętą przez siedem złych duchów jawnogrzesznicą, a później, po namaszczeniu stóp Jezusa, wierną Jego uczennicą, której wielka miłość zasłużyła na wyróżnienie spotkania Go tuż po zmartwychwstaniu? Tyle mówi nam Pismo Święte. Jednakże sztuka opierająca się na tradycji i współtworząca ją buduje o wiele bardziej złożony obraz Marii Magdaleny”.

Jednym z przedstawień, które wybrałam, żeby posłużyło naszej medytacji jest reprodukcja obrazu wykonanego przez wyjątkowego malarza. Był on uczniem samego Rafaela Santi, jednego z trzech największych artystów dojrzałego renesansu włoskiego, obok Leonarda da Vinci i Michała Anioła. To Pietro Buonaccorsi, występujący także pod nazwiskiem Perino del Vaga, urodzony w 1501 roku we Florencji.

Zmartwychwstały Chrystus i Maria Magdalena (XVI w.), Pietro Buonaccorsi

Na pierwszym planie Jezus Zmartwychwstały i Maria Magdalena. Pomińmy już te grabki, które Jezus trzyma w ręku, bo doprawdy nie wiadomo, do czego Mu służyły. Po prawej stronie, w wykutym w skale obszernym grobie dwaj wdzięczni Aniołowie przysiedli na brzegu czegoś, co przypomina skrzynię delikatnie zdobioną. Wprawdzie w latach 70-tych używane były też trumny**, ale w tym przypadku mamy do czynienia raczej  z wytworem wyobraźni renesansowego artysty, który prawdopodobnie chciał ten grób upiększyć (w rzeczywistości grobowiec składał się z przedsionka i komory grobowej, w której po prawej stronie była kamienna ława).

Oglądając obraz dokładniej, w dali dostrzegamy krajobraz jeszcze szary, rozświetlone są tylko górne jego partie. Całe to wydarzenie rozpoczęło się przecież „wczesnym rankiem, gdy jeszcze było ciemno”.

Tu artysta odstąpił od dotychczasowego schematu. Jezus nie odwraca się ani nie dystansuje, a nawet spogląda na klęczącą przed Nim Magdalenę i jakby się nawet do niej nachyla. Ich twarze są pełne wyrazu. U Magdaleny cierpienie ustąpiło miejsca czci. Jeszcze przed chwilą płakała, przekonawszy się, że grób jest pusty. Dostrzec to można na jej twarzy. „Maria Magdalena […] stała przed grobem, płacząc. A kiedy [tak] płakała, nachyliła się do grobu…” (J 20,11-18).

Ale teraz jest w niej pokój. Przecież ujrzała Pana, a ten zawołał ją po imieniu!

Oczy Mistrza spoglądają na nią życzliwie, za chwile zostanie posłana do Apostołów z wieścią o Jego powrocie do Ojca.

Maria Magdalena należy więc do głównych świadków, którzy oglądali pusty grób. Była obecna (razem z innymi kobietami) podczas ukrzyżowania Jezusa, przy złożeniu Go do grobu i była tą, która „pierwszego dnia po szabacie, wczesnym rankiem, gdy jeszcze było ciemno […] udała się do grobu i zobaczyła kamień odsunięty”. A potem ujrzała Jezusa, który zawołał ją po imieniu i posłał do braci, aby im oznajmiła, że wstępuje do Ojca.

Maria Magdalena jest więc dla nas wiarygodnym świadkiem zmartwychwstania Pana Jezusa!

* Maria Małgorzata Borek, Studia Gdańskie XIV/2001.
** Ks. Jerzy Chmiel, „Pogrzeb Jezusa w świetle zwyczajów żydowskich”, Kraków.