Przejdź do treści

Rozważanie na III niedzielę adwentu

 

  1. Otwórz się, niebo pokryte chmurami,
    I Sprawiedliwy niech zejdzie z obłoków
    Jak deszcz ożywczy, co zwilży pustynię
    Każdego serca.
  2. Otwórz się, ziemio, i wydaj swój Owoc
    Zrodzony z Ojca i czystej Dziewicy,
    Gdyż On przyniesie zbawienie i pokój
    Całemu światu.
  1. Przyjdź, Pojednanie, już więcej nie zwlekaj;
    Niech Twa obecność przywróci nam łaskę,
    I wprowadź wszystkich znużonych wędrowców
    Do domu Ojca.
  2. Znak Twój na niebie zabłyśnie narodom
    Gdy znów nadejdziesz, by sądzić sumienia;
    Pamiętaj wtedy, żeś mieszkał wcielony
    Pomiędzy nami.
  3. Boży Baranku, czekamy na Ciebie
    I pieśnią chwały wielbimy Twą dobroć;
    Sławimy również i Ojca, i Ducha
    W jedności z Tobą. Amen

Moje serce bez Sprawiedliwego byłoby pustynią, wyschłym miejscem. Bóg jednak zechciał zamieszkać nie tylko na ziemi, ale konkretnie w moim wnętrzu. Tylko boski ożywczy deszcz może sprawić, aby moja dusza była jak bujny ogród. W Adwencie Zbawiciel chce się mną zaopiekować, chce mnie przemieniać, jeśli tylko Mu na to pozwolę.

Co zrobić w tej sytuacji kiedy nie ma we mnie życia, wydaje mi się, że znam wszystkie swoje ułomności, przestrzenie wypełnione bałaganem – złych decyzji, odprysków egoizmu, obojętności? Mogę pogrążyć się w żalu lub ze wszystkich sił udawać, że jeszcze nie jest ze mną aż tak źle. Mogę w pocie czoła zabrać się do wyrywania chwastów i udoskonalania krajobrazu mojego serca. Choć tli się we mnie tęsknota, żeby zamienić je na piękny ogród, to jednak nigdy nie wystarczy mi sił na dokończenie tego dzieła.

Nie na darmo ziemia wydała Owoc zrodzony z Ojca – Bóg stał się człowiekiem po to, aby człowiek stał się Bogiem (KKK 460). On może sprawić, aby ze mną było, jak tylko najlepiej być może, chce, bym był doskonały jak Ojciec (Mt 5,48). Bóg uczynił Maryję nową ziemią obiecaną i także we mnie chce zasadzić ogród nowego życia. To jest moje pierwsze powołanie, powołanie do życia w pełni. Kiedy przestanę udoskonalać siebie – porywać się z motyką na słońce – i pozwolę Bogu działać we mnie, moje życie będzie mogło stać się pieśnią chwały wysławiającą Jego dobroć.